piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 17: Po­dej­mując z po­zoru prostą de­cyz­je, możemy stanąć przed trud­nym rozwiązaniem...

Dedykacja dla Gabrysi- mimo, że wie o mnie tyle rzeczy, nigdy mnie nie zostawiła i jako jedna z nielicznych potrafi mnie ogarnąć :* 

Barcelona, grudzień 2013

 Cesc wpadł do domu, z hukiem zamykając drzwi. Zrzucił torbę na korytarzu i ze zrezygnowaniem opadł na fotel w salonie. Zamknął oczy i westchnął głęboko.
"Mam już tego wszystkiego serdecznie dość"
 Z każdej strony były jakieś problemy. Kibice krytykowali jego przeciętną grę. Koledzy krzywo patrzyli na niego i Shakirę. Pique był nadal w bardzo, bardzo złym stanie, wciąż go nie wybudzili. Daniella miała Lię głęboko w poważaniu i przy najbliższej okazji chciała "uregulować" temat opieki nad małą. 
 Fabregas przetarł twarz dłońmi.
 Nagle cudowną ciszę w jego głowie i domu zakłócił trzask ściąganej po schodach walizki. Marszcząc brwi, otworzył oczy. Po chwili wstał i wyszedł na korytarz, kierując się nieustającym dźwiękiem. 
 Opierając się o futrynę drzwi, przyglądał się jak Shaki radzi sobie z siłą grawitacji. 
-Gdzie ty się wybierasz? 
Kobieta odwróciła głowę w stronę Cesca, ale kiedy natrafiła na jego piorunujące spojrzenie, wróciła do wcześniejszego zajęcia. 
-Jadę do Szwajcarii. -odparła cicho.
-Słucham?
-Do Szwajcarii. Razem z Gerardem i Milanem. Dr. Ovellar polecił mi pewną klinikę, w której Geri będzie miał bardziej profesjonalną opiekę.
-I dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?- oburzył się Fabregas. No o czym jak o czym, ale o tym to mogła go chyba poinformować. 
-Bo wiedziałam, że będziesz chciał jechać z nami. A przecież jest środek sezonu, nie możesz ot tak wyjechać.
-Przecież mogę porozmawiać z trenerem, na pewno by zrozumiał- powiedział Cesc, wyobrażając sobie rozmowę z Martino i jego niezadowoloną (jak zwykle) minę. 
"No dobra, może przesadziłem" 
 Shakira pokonała ostatnio schodek i wyprostowała się, patrząc Cesc'owi w oczy.
-Dobrze wiem, że jest ci ciężko. Wszyscy wkoło cię oskarżają- Fabregas spuścił wzrok i zacisnął mocniej zęby- Musisz od tego trochę odpocząć, trochę ogarnąć swoje życie...Ja zresztą też...
Piłkarz westchnął cicho. Po chwili milczenia spojrzał na kobietę z troską.
-Poradzisz sobie sama?
Shak odpowiedziała mu ciepłym uśmiechem i pokiwała lekko głową. 
-Zawieźć cię na lotnisko? -spytał ponownie.
-Nie. Taksówka już na mnie czeka. A w niej Milan- odpowiedziała spokojnie. Fabregas przypomniał sobie, że parkując pod domem, wyklinał w myślach genialnego kierowcę żółtego pojazdu, który chamsko zastawił mu wjazd. 
-A ty? Dasz sobie radę beze mnie?- spytała blondynka, zakładając swój beżowy płaszcz.
-Ja? Ja zawsze daję radę- odparł Cesc, delikatnie się uśmiechając. 
Shak poprawiła włosy.
-Nie wiem jeszcze, kiedy wrócimy. Będę dzwonić. A ty teraz idź i przygotuj się na przyjęcie.
"Racja, to dzisiaj" 
-Nie wybieram się na żadne przyjęcie- powiedział oschle Fabregas, znowu przyglądając się czubkom swoich butów.
-Opieka nad Lią jest już załatwiona, kontaktowałam się z panią Renette- dodała Kolumbijka, nie zwracając uwagi na słowa Cesca.
-Nigdzie nie idę- powtórzył trochę głośniej piłkarz. 
-Idziesz. Dla Gerarda.
"Dla Gerarda...dla niego wszystko" 
 Po chwili pokiwał lekko głową, by upewnić Shakirę, że wykona jej polecenie. Ona uśmiechnęła się tryumfalnie, przytuliła Fabregasa i już po chwili opuściła jego dom, rzucając na pożegnanie "zadzwonię jak dolecimy".
 Cesc po raz kolejny zatopił się w krystalicznej ciszy.
"A co jeśli Shak ma rację? Może po prostu potrzebuję chwili odpoczynku?"
 Odrzucił od siebie dłuższe rozmyślania i ruszył na poszukiwania w swoim domu jakiegokolwiek garnituru. 
*****
 Fabregas uśmiechnął się sam do siebie, widząc Antonellę i Leo, przechodzących przez próg sali. Od kiedy Argentyńczyk powiedział mu o drugiej ciąży swojej narzeczonej, Cesc zaczął zauważać jej zaokrąglający się powoli brzuch. A para wcale tego nie ukrywała- obcisła, żółta sukienka An idealnie eksponowała fakt, iż niedługo ich rodzina się powiększy.
"To dobrze, że są szczęśliwi. Oboje na to zasłużyli...No i może Lia w końcu zyska koleżankę w tym porąbanym męskim przedszkolu Barcelony" 
 Fabregas uśmiechnął się szerzej i wypił do końca swojego kolorowego drinka. 
 Nagle obok niego pojawił się Alexis. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, odpicowany na wysoki połysk i nienagannie elegancki. Tuż przy nim stała ładna, młoda kobieta.
-No siema, mordo!- rzucił Sanchez, a czar eleganckiej otoczki nagle prysł. Wyciągnął dłoń do Fabsa, a on uścisnął ją, kręcąc głową w milczeniu.
"Debil. No debil. A taki się wydał normalny. Widać- on nigdy się nie ogarnie"
 Alexis spojrzał na swoją towarzyszkę i powiedział kipiącym od dumy tonem:
-Cesc, pragnę ci przedstawić moją dziewczynę- Amelię.
"Kolejna ofiara głupiej miłości..." 
Katalończyk ucałować dłoń kobiety.
-Miło mi poznać.
Amelia obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
-Mnie również.
Rzeczywiście, ładna z niej dziewczyna.
"Ten to ma zawsze szczęście" 
-A ty sam przyszedłeś?- wypalił nagle Sanchez. Dziewczyna dyskretnie walnęła go łokciem w żebra- No co? 
-Może jednak przyniosę wam szampana, co?- odparł Fabregas, chcąc uciec od drażliwego tematu.
 Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się na pięcie i ruszył do stolika z trunkiem, ustawionego w kącie sali bankietowej. Przemierzając ją szybkim krokiem, próbował się opanować.
 "Kurwa. Ciekawe jak długo jeszcze będę słyszeć takie pytania. To był zły pomysł żeby tu w ogóle przychodzić..." 
 Odczepił wzrok od swoich butów, niestety, zbyt późno.
 Zawartość dwóch kieliszków szampana wylądowała na jego białej koszuli. Cesc automatycznie zrobił dwa kroki w tył, przyglądając się ociekającemu po nim płynowi.
-Jasna cholera, co robisz?!
-Przepraszam, ja...
Fabregas zamarł, tuż przed wypowiedzeniem wiązanki swoich ulubionych przekleństw.
"Ale...jak?" 
 Katalończyk powoli podniósł wzrok. Jego oczom ukazała się drobna dziewczyna o kasztanowych włosach. Miała na sobie krwistoczerwoną, obcisłą sukienkę do kolan i buty na obcasie w tym samym kolorze. W jej dłoniach lśniły dwa puste kieliszki po szampanie. Cesc zauważył, że w jej oczach potęguje się przerażenie. Znał te oczy. 
-....Blanca?
 Dziewczyna po krótkiej chwili upuściła szkło, pozwalając by z hukiem roztrzaskało się na podłodze.
-Przepraszam...- wyszeptała i omijając Fabregasa, wybiegła z sali.
 Cesc przez kilka sekund, które dłużyły się w jego podświadomości, przyglądał się nieobecnie odłamkom kryształowych kieliszków. Czuł jakby wszystko wokół niego się zatrzymało. Nagle podniósł wzrok i napotkał nim Leo.
-Idź za nią, debilu!- powiedział bezgłośnie, wskazując na drzwi, którymi wybiegła Blanca.
 Fabregas, nie myśląc długo, ruszył za dziewczyną.
_________________________________________________________

No to tak, mamy przyjęcie, mamy Blancę, niestety na jakiś czas nie mamy już Shaki i Gerarda, ale za to..... mamy Blancę :D
Mam nadzieję, że wakacje mijają wam bardzo miło i oczywiście bardzo wolno :)
Słoneczko świeci niemiłosiernie, sucho jak na pustyni, moje płuca pragną wilgoci, ale nic- korzystajmy póki czas :3 
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze :* :* :* 
Buziaki :* ♥


11 komentarzy:

  1. Gdzie Ty mieszkasz? ;oo U mnie cały czas słońce schowane za chmurami, a przez ostatnie dwa dni cały czas padał deszcz :/
    No a co do rozdziału to jak zwykle świetnyy! Szkoda, że nie bd Shak i Pique no ale w życiu Cesca chyba w końcu zacznie się układać, a Blanca przywróci uśmiech na jego twarzy :) Mam taka nadzieje :D
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhu ciekawe :D
    Czekam na nastepny a ten jak zwykle swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę, ledwo oddycham- taki upał jest. Od razu kręci mi się w głowie, jak wychodzę na dwór.
    A co do rozdziału to tak : Shaki ma rację, Fabs i ona muszą sobie wszystko poukładać.
    Tak myślałam, że Cesc pewnie uda się na te przyjęcie, Shak użyła niezłego argumentu. To teraz chyba czeka go długa rozmowa z Blancą ?!
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ucięłaś ten rozdział w bardzo ciekawym momencie. Jest super czekam na więcej jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawie :)
    Czekam na rozmowę z Blancą (serio musiałaś to uciąć w tym momencie?)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na rozdział 6 http://nowyourejustaghost.blogspot.com/ :)

      Usuń
  6. jeeeeej ! jest moja ukochana Blanca ♥ tak za nią tęskniłam :D
    trochę smutno, że Shaki i Geri wyjechali no ale... mam nadzieję, że będzie już wszystko dobrze z Pique :)
    Leo taki pomocny :D :)
    czekam na kolejny :* buziaki i dużo weny życzę :*:* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki smutny Fabregas, to nie Fabregas... Mam nadzieję, że Blanca jakoś to zmieni :)
    A co do Gerarda, mam nadzieję, że wszystko będzie z nim dobrze :)
    Nowy rozdział u mnie na: http://zapomniec-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. ;* Cesc spotkał Blance, mam nadzieję że pogadają. A i myślę, że Szwajcarzy pomogą Geriemu. Czekam na następny. Buziaczki <3
    PS. Zapraszam na nowy rozdział http://perdoname-miamor.blogspot.com/2014/07/desesperacion.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog :) Oby tak dalej :D Chociaż jestem za Realem czytam go z zaciekawieniem i wielką chęcią. Mam nadzieję, że już się na mnie nie gniewasz :D
    NK

    OdpowiedzUsuń