sobota, 28 marca 2015

Rozdział 30: Codzienność nie musi być szara. Wystarczy zobaczyć kolory w nic nieznaczących szczegółach.

Dedykacja dla Cesca Fabregasa- za to, że był tak dobrym materiałem na głównego bohatera. Za to, że był jednym z tych piłkarzy, którzy przekonali mnie nie tylko do jednego klubu, ale i ogólnie piłki. Za to jakim jest świetnym ojcem. Za to, że pokazał mi, że dla pasji można zrezygnować ze wszystkiego.

Barcelona, sierpień 2013


 Fabregas zamrugał kilkakrotnie i po chwili niechętnie rozejrzał się po sali.
 'Cholera, kiedy w końcu obudzę się bez bólu głowy?'
 Za wielkimi oknami było już prawie ciemno, a w pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Materac dalej było niewygodny, piżama w paski nadal gryzła rozdrażnione ciało,  a wenflon od kroplówki wciąż skutecznie ograniczał ruchy. Nic się nie zmieniło.
 Ale nagle Cesc zauważył coś, czego nie było w sali kiedy Geri wyszedł, a on zasnął. Tuż przy jego łóżku, na krześle, siedziała kobieta. Miała ciemne, długie włosy, które rozlewały się falami  na plecach. Jej twarz była wtulona w kołdrę. Chyba spała. Samo patrzenie na nią sprawiło, że Fabregas koniecznie musiał się rozprostować- w takiej półsiedzącej pozycji musiało jej być strasznie niewygodnie.
 'Daniella'
 Cesc uśmiechnął się lekko, słysząc jej spokojny oddech. Chciał jej dotknąć, ale w ostatniej chwili zabrał dłoń jak oparzony.
 'Czy ja ją dalej kocham?'
 Przez jego głowę przeleciało tysiąc obrazów i wspomnień. Tych z Daniellą i z Lią. Wróciły wszystkie piękne chwile jego życia. W większości z nich była właśnie Semaan.
 I nagle Fabregas spróbował przypomnieć sobie Blancę.
 Nic.
 Pustka.
 Nawet nie pamiętał jak wyglądała.
 'Nie. Nie myśl teraz o niej'
 Cesc delikatnie dotknął ramienia śpiącej kobiety.
-Kochanie...-powiedział, lekko zachrypniętym głosem.
 Daniella natychmiast się ocknęła i podniosła twarz. Jej sen musiał być bardzo płytki. Po chwili odgarnęła włosy i skierowała na Fabregasa swoje ciemne, zaspane oczy.
-Dobry wieczór- przywitał się Cesc z lekkim uśmiechem na ustach.
 Tak dawno jej nie widział. Tak bardzo za nią tęsknił. Tak pięknie wyglądała z tymi popłatanymi kosmykami, założonymi za ucho.
-Jak się czujesz?- spytała ciepło, łapiąc go za rękę.
 Fabregas poczuł, jak jego ciało przechodzi dziwny dreszcz. Miała takie delikatne, chłodne palce. Za nimi też tęsknił.
-Lepiej-odparł po chwili, wpatrując się w piwne tęczówki kobiety. Zacisnął mocniej jej dłoń, uniósł do ust i pocałował jej wierzch.Westchnął głęboko i przymknął powieki.
 Czekała go ciężka przeprawa.Wybudzenie się ze śpiączki miało tyle samo wad, ile zalet.
 Kochał Blancę. I ich nienarodzone dziecko, które stracili. Kochał swoje życie, choć daleko mu było do ideału.
 'To wszystko jest jakieś nienormalne' 
-To dobrze...Bardzo się o ciebie martwiłam, Cesc- powiedziała Daniella, wyrywając go z zamyślenia.
 Fabregas znowu spojrzał w jej oczy.
 Były tak przepełnione miłością, że aż ciężko mu było cokolwiek z siebie wydusić. To w nich zobaczył całą swoją przyszłość. I już nie było w nim wątpliwości.
-Wiem. Przepraszam, że dostarczyłem ci powodu do zmartwień- szepnął.
 Daniella uśmiechnęła się szeroko.
-W końcu. Już się bałam, że jesteś idealny- odparła. 
 Wtedy był już pewien. 
 Blanca była tylko jego wyobrażeniem.
 A Daniella? Siedziała tam, przy nim.Była prawdziwa.Kochała go. Martwiła się. 
 I nagle materac wydał się wygodny, materiał piżamy delikatny, a igła wenflonu nie sprawiała już kłopotu. 

 ~*~

Barcelona, wrzesień 2013

 'Sesja u psychologa, runda 2' 
-Dobrze, więc...myślał pan o tym co ostatnio powiedziałam?- kobieta poprawiła okulary i założyła nogę na nogę, po czym z zainteresowaniem spojrzała na Cesca. 
 Fabregas głośno wypuścił powietrze z płuc.
 Czasu na przemyślenia ostatnio miał nawet zbyt wiele. Dostał od Martino kilka tygodni wolnego. Na treningach mógł pojawiać się jedynie raz na parę dni, kilka razy uczestniczył w konferencji prasowej lub jakimś wywiadzie. Po za tym głownie przesiadywał w domu. Z Lią.Z Marią. Z Joe. I z Daniellą. 
 Właśnie. 
 Daniella.
 Opowiedział jej swój sen ze wszystkimi szczegółami. Na początku była trochę zazdrosna o Blancę, ale później zaśmiała się i powiedziała, że ona też czasem miewa różne sny, niekoniecznie z Cesciem w roli głównej. 
 Bał się jej reakcji na to wszystko. Ale najwidoczniej bezpodstawnie.
 W pewnej kwestii jednak jego kobieta przyznała mu rację. Chciała wrócić do modelingu. Długo o tym rozmawiali, dyskutowali przez kilka długich godzin, aż w końcu doszli do porozumienia- Daniella miała pracować na swoich zasadach, ze swoimi własnymi godzinami pracy. Agencja poszła na taki układ. 
 No i oczywiście dzięki Leo, Pique i Puyolowi, Cesc został skierowany na kilka sesji u psychologa.
 'No właśnie...'
-Owszem. I wydaje mi się, że jest w tym trochę racji. Dużo o tym czytałem.Taka aktywność mózgu w czasie śpiączki farmakologicznej jest dość typowa.
 'To by oznaczało, że jednak nie mam żadnej choroby psychicznej! Tak!' 
-Podobno sny są zwykle odzwierciedleniem tego, czego najbardziej się boimy i czego najbardziej pragniemy. Jak było u pana?- spytała psycholog, ponownie poprawiając duże okulary. 
-Większości rzeczy z mojego snu się boję-odparł Fabregas, zamyślonym głosem- Ale nie wszystkiego. 
-Reszta to pana marzenia, tak? 
 Cesc pokiwał lekko głową.
-A Blanca?- dodała szybko lekarka- Myśli pan o niej czasami? 
 Fabregas zmarszczył brwi. 
 Całe wakacje 2009 spędził w Nowym Jorku, z czego większość z poznaną kilka miesięcy wcześniej Daniellą. Gerard twierdził, że nie pamięta dziewczyny, którą Cesc mógłby tak potraktować. A Neymar także bardzo wiarygodnie zapierał się, że żadnej Blanci Iriarte nie zna. 
-Ja po prostu ją sobie wymyśliłem. Nikt taki nie istnieje. Ona była zbyt idealna. W ogóle...ostatnio myśląc nad moim snem doszedłem do wniosku, że wiele rzeczy było w nim przesadzonych,przejaskrawionych, były pozbawione szczegółów, niedopracowane...To był zwykły sen, tylko trochę dłuższy niż inne. 
 Kobieta uśmiechnęła się lekko. 
-Panie Fabregas...My wszyscy możemy jedynie dążyć do ideału. To powinien być jeden z najważniejszych celów w naszym życiu- powiedziała spokojnie, po czym lekko pochyliła się w stronę Cesca- Ale po tym jak poznałam pana przyjaciół- Leo, Gerarda i Carlesa, pana ukochaną i cudowną córeczkę...mogę chyba bez wyrzutów sumienia stwierdzić, że pańskie życie jest bardzo blisko ideału. I nawet w żadnym śnie nie mogłoby być ono lepsze, niż jest teraz.
 Fabregas w zamyśleniu pokiwał głową i uśmiechnął się lekko.
 Miał przyjaźń.Miłość.I szczęście. 
'Lepiej i tak już nie będzie' 
_________________________________________________________________

I tak oto ukazuje się ostatni rozdział tego opowiadania. 
Płakać będę przy epilogu, więc na razie spokojnie. Opanujmy wzruszenie.
Proszę o komentarze, bo wiecie, że was kocham. Pokażcie, że było i jest was tutaj dużo :3
Buziaki :* ♥


1 komentarz:

  1. Cześć, cześć ! Dawno nie komentowałam, ale wiesz dlaczego ;) Postanowiłam jednak zrobić sobie przerwę od motywów literackich, gramatyki w języku angielskim oraz jakże wspaniałej królowej nauk- matematyki i przybiegłam do Ciebie :D
    Szczerze przyznam- nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji, ale chyba nie jestem jedyna :D Baaardzo mi się wszystko podoba ! (może poza faktem, że nie lubię Danielli). Jednego nie mogę przeboleć... Ostatni rozdział?! Epilog?! GOD WHY?! :( Przykro mi...

    OdpowiedzUsuń