Pamiętam, że zawsze czegoś mi brakowało. Czegoś, czego nawet nie potrafiłem opisać. Czułem jakąś niedającą nie wypełnić pustkę w sercu, która rosła z każdym dniem. Nie wiedziałem, czego tak naprawdę było mi trzeba. Coś wiecznie było nie tak, jak myślałem, że powinno być. Miałem miłość. Kochałem Daniellę, kochałem Lię, a piłkę i Barcelonę stawiałem zawsze na podium wartości w swoim życiu...ale nawet mimo tak doskonale ułożonych spraw, czegoś mi brakowało. To uczucie jakbym czegoś nie dokończył, o czymś zapomniał, nie pozwalało mi być tym szczęśliwym człowiekiem na jakiego wyglądałem i za jakiego wszyscy mnie brali.
Teraz, po tym wszystkim co przeżyłem, mogę stwierdzić, że już znalazłem to czego szukałem przez całą swoją pseudoidealną egzystencję. Co więcej-miałem to już od dawna, tylko nie potrafiłem tego zaakceptować.
Blanca i wszystko co mnie z nią spotkało, sprawiło, że teraz jeszcze bardziej kocham swoją rodzinę. Teraz już bez strachu patrzę na Daniellę, szczęśliwą i uśmiechniętą, bo wiem, że jeżeli odejdzie to nie dlatego, że już mnie nie kocha. Lię, Marię i Joe rozpieszczam jak tylko można. Kocham ich bezwarunkowo i mam nadzieję, że uda mi się być dla nich dobrym ojcem, kimś, kogo będą chcieli naśladować. Niedługo na świecie pojawi się ktoś jeszcze- Isabell dołączy do nas wraz z końcem wiosny. Daniella czuje się dobrze. To napawa mnie optymizmem.
Wypadek Gerarda i jego śpiączka uświadomiły mi jak wielu dobrych przyjaciół mam wokół siebie. A szczególnie tych trzech, których inicjały wytatuowałem sobie w swoim śnie. Wiem, że mnie nie puszczą i że zawsze mogę liczyć na tych debili. Zrozumiałem, że Messi, Pique i Puyol to nieodłączna część mojego życia i mnie.
Nielegalny transfer wzbudzał we mnie najgorsze negatywne uczucia. Ale dzięki temu teraz doceniam każdy dzień w Barcelonie i każdą minutę w bordowo-granatowej koszulce. Daję z siebie wszystko, walczę- dla niej. Dla Barcy. Dla klubu mojego życia...który jednak będę musiał opuścić. Następny sezon i kilka kolejnych spędzę w Londynie- podpisano już wstępną umowę z Chelsea, tym razem już legalnie. A dalej? Jeszcze tego nie planowałem. Może znowu wrócę do Barcelony, może zostanę u The Blues, a może wyląduję w jakiejś amerykańskiej, słabej drużynie ze starymi gwiazdami w składzie. Ale przecież piłka, którą gram i którą mam w sercu, na całym świecie jest okrągła.
Teraz jestem szczęśliwy.
I nie miałbym nic przeciwko gdyby tak pozostało.
the end
___________________________________________________________
Kochani
To już ostatni mój post na tym blogu
Płaczę jak chora psychicznie, prawie jak po finale mundialu
Dziękuję wam za ten niespełna rok, który tutaj razem spędziliśmy
To było dla mnie naprawdę cudowne przeżycie i od razu zapowiadam, że nie jest to koniec mojej przygody z pisaniem. Na razie chcę wrócić na Dziennik niedoszłego samobójcy, a później się zobaczy, może jakieś małe wakacyjne opowiadanie :3
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, pochwały miłe słowa i prawie 15 000 wyświetleń
Nawet o takiej licznie nie śniłam
Kocham was
Będę tutaj czasem wracać
I was też do tego zachęcam
Visca el Barca y visca el Catalunya!
♥
Jejj, ja nie wiem co tutaj mam napisać. Pamiętam jak znalazłam to opowiadanie. Sama nie wiem, ale po pierwszej linijce mnie coś w nim urzekło i musiałam przeczytać dalej. Słowo po słowie :) Mimo, że ostatnio wszystko bardzo zaniedbuje i nie mam na nic czasu, to za tym opowiadaniem będę tęsknić. W końcu... Mój Cescy. Nie ważne czy Barca czy Chelsea (choć moje serduszko trochę popękało), ja i tak zawsze będę go kochać! A to opowiadanie... Cóż podejrzewam, że jeszcze do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że to już epilog, ale mam nadzieje, że będę miała jeszcze okazję przeczytać wiele Twoich historii :*
Świetne opowiadanie, szkoda, że tak późno na nie trafiłam. Przeczytałam całość za jednym razem, wzruszałam się i śmiałam. Jeśli lubisz temat Fabregasa to zapraszam http://nosotros.blog.pl/2015/05/02/escondidos-solo-por-amor-escondidos-solo-tu-i-yo/
OdpowiedzUsuńhttp://tres-metres-sobre-el-cielo.blogspot.com/2015/07/changes.html zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń