piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 5: Będąc samotnym masz tą jedną jedyną stysfakcjonującą pewność. Pewność,że nikt cię nie porzuci.

 Dedykacja dla Magdy, za to, że siedzi obok mnie z kawą i krzyczy "Dla mnie! Dla mnie!"

Barcelona, październik 2013

Cesc po raz kolejny, chyba tysięczny już, spojrzał w stronę niewielkiego domu na przedmieściach Barcelony.
 Siedział w samochodzie od ponad godziny i nadal nie miał na tyle odwagi by z niego wysiąść. Musiał w końcu podjąć jakąś decyzję.  Postawić jasno własny cel tej rozmowy- błagać ją o powrót czy z zimną krwią, całkowicie beż emocji, walczyć o Lię?
 Teraz, kiedy już prawie od dwóch miesięcy być sam, godząc się z myślą, że kobieta jego życia tak po prostu odeszła- był w stanie wybrać tę drugą opcję. Bo córkę chciał odzyskać za wszelką cenę... Nawet za cenę kłótni z Daniellą, która prawdopodobnie definitywnie zniszczyłaby wszystkie szanse na uratowanie tego związku. Jeżeli wciąż da się to tak nazwać, oczywiście.
 Fabregas westchnął głęboko i przełożył klucze z ręki do ręki. Niebo powoli ciemniało. Jedynie nad zachodnią linią horyzontu widniała czerwono-różowa, wąska smuga. Z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej.
"Dasz radę, Cesc. Zawsze dajesz."
 Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Szybko wyciągnął telefon i przeczytał wiadomość od Leo:
 "Młoda, wykształcona i utalentowana księżniczka poszukuje przystojnego księcia przy kasie, który uwolni ją z wieży. Najlepiej by było gdyby miał Porsche. Albo Merca. Albo Lamborgini. Mniejsza z tym- ma być przystojny i tyle. Każdy chętny proszony o kontakt w domu Messi'ego"
 Katalończyk czytał tekst z uniesionymi brwiami.
"Yyy... To chyba miało być zaproszenie na imprezę...albo...nie...może jednak nie"
Pokręcił głową i  po chwili dostał drugą wiadomość:
"Przepraszam. Pique dorwał się do mojego telefonu. Zapomnij o tym...A, i powodzenia u Danielli :) "
 Fabregas wybuchł śmiechem. No tak, to było do przewidzenia. Gerard się wygadał. Tylko on wiedział gdzie i po co pojechał Cesc tego wieczora i dlaczego tak migał się od wyjścia na piwo....
 Piłkarz schował komórkę do kieszeni. Teraz czuł się trochę pewniej. Teraz mógł zrobił wszystko. Odetchnął raz jeszcze i wysiadł z samochodu. Zamknął go i ruszył w stronę drzwi wejściowych domu, przechodząc ścieżką przez niewielki, ale zadbany ogródek, czerwony od róż. Zatrzymał się i zapukał, czując jak jego puls nieznacznie przyspiesza. Spojrzał w ciemne niebo, jakby miał tam znaleźć odpowiedź na jakieś nurtujące pytanie. Nie znalazł. Jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
 "Uda się. Musi się udać."
 Nagle drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Daniella. Jej rozpuszczone włosy lekko falowały się na ramionach.Miała na sobie obcisłe jeansy i beżowy, zbyt duży sweter. Była jak zwykle ślicznie umalowana.
 Kiedy tylko zobaczyła Cesc uśmiechnęła się lekko. Zrobiła krok i już miała dać mu buziaka w policzek, ale w ostatniej chwili się wycofała. Założyła kosmyk włosów za ucho i ,zażenowana, spuściła wzrok.
 Fabregas nawet tam czuł jej cudowne perfumy. Chciał ją przytulić, przyciągnąć do siebie ze wszystkich sił i nie puszczać. Ale zbyt dobrze wiedział, że nie może. Że teraz nie ma już do tego żadnego prawa. Patrzył na nią z bólem w oczach. Bólem wręcz fizycznym.
- Cześć, Cesc- powiedziała cicho. Gestem dłoni zaprosiła go do środka- Wejdź.
 Katalończyk włożył ręce do kieszenie spodni i spojrzał w bok.
-Przyjechałem po Lię- odparł pewnie. Wcześniej myślał, że jeżeli już na początku jasno postawi cel wizyty, obędzie się bez problemów. Z każdą chwilą coraz bardziej w to wątpił.
 Daniella potarła ramiona, kiedy lekki wiatr poplątał jej włosy. Drżała z zimna.
- Poczekaj chwilkę- powiedziała, po czym zniknęła we wnętrzu domu.
Fabregas westchnął. Nie chciał rozmawiać. Wiedział, że prędzej czy później zmięknie. I wtedy prawdopodobnie pozwoliłby jej zabrać mu Lię. O nie. Nie ma tak dobrze.
 Kobieta wróciła po kilku minutach, ubrana w jasny płaszczyk. Zamknęła za sobą drzwi i potarła zmarznięte ręce.
-Przejdźmy się.
*****
 Od kilku minut szli przez opustoszały park w zupełnej ciszy. Słowa Danielli, które padły jako ostatnie, odbijały się echem w głowie Cesca. Nadal nie potrafił ich zrozumieć.
-Czyli teraz liczy się dla ciebie tylko kariera i kontrakt?- spytał niemal oskarżycielsko. Widząc niezdecydowanie na twarzy kobiety, dodał- Tak?
-To nie tak, Cesc...
-A jak?- krzyknął. Nie chciał tego słuchać. Miał już tego dość.
-Ja po prostu...chcę się rozwijać, coś w życiu jeszcze osiągnąć. Podpisałam umowę z agencją modelek. Na dwa lata...- spojrzała na Fabregasa. Kochała go...gdyby tylko to coś zmieniało... Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Spojrzała w bok. Wiedziała, że jej słowa go ranią. Aż za bardzo- Za tydzień wyjeżdżam. Razem z dziećmi. Chcę, żebyś zniknął z naszego życia.
-Zostaw mi Lię- powiedział cicho Cesc, zatrzymując się. Po chwili dodał błagalnym tonem, patrząc w oczy Danielli, która odwróciła się w jego stronę- Dwa miesiące, proszę. Chcę się z nią pożegnać. Później ci ją oddam i zniknę z waszego życia, tak jak chcesz...- w jego oczach zakwitł płomień nadziei.- Tylko dwa miesiące.
 Kobieta zacisnęła usta w wąską linię. Zdecydowanie nie podobał jej się ten pomysł. Nie było jej to na rękę. Ale dobrze wiedziała, że Fabregas zawsze dotrzymuje danego słowa. A to przecież nie jakoś bardzo długo.
-Dwa miesiące. Później znikniesz.
___________________________________________________________________

Tak, tak, wiem, nie jest tak pięknie. Miało być śmiechowo, a znowu wyszło tak... "nieśmiechowo". No ale co ja poradzę, kiedy Cesc przeżywa kryzys? To chyba jeden z dłuższych rozdziałów. Ale mi osobiście nie do końca się podoba. Dziękuję za miłe komentarze i proszę o więcej.
Buziaki :* ♥
"Moja reakcja na info: FABREGAS ODSZEDŁ DO CHELSEA - część 2" 


Faza I: Śmiech i ogólne rozbawienie 




            
Faza II:  Zdziwienie i niedowierzanie                                                                                                               










.Faza III: Bunt i czynna agresja









 Faza IV: Smutek i zniechęcenie do życia



 Faza V: "Trudno się mówi i idzie się dalej"    


6 komentarzy:

  1. Z każdym rozdziałem to opowiadanie mnie bardziej zaskakuje ! :D Sms Geriego- mistrzostwo xd Wszystko jest świetne i ja nie mam pojęcia dlaczego ten blog ma tak mało komentarzy O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. ja na jego miejscu walczyłabym o prawa do opieki nad Lią

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie podoba mi się jak piszesz.
    A co do samej treści, to przyznam, że trochę pokomplikowałaś życie Cescowi.. Walka o dziecko to nie jest prosta sprawa, zwykle to matka ją wygrywa, ale mam nadzieję, że Cesc będzie szczęśliwy :)
    Nowy rozdział u mnie: http://zapomniec-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Nie zdradzę jeszcze jak zakończy się ta "walka o dziecko". Mogę na razie ujawnić tylko tyle że dużo się może jeszcze zmienić :)

      Usuń