Barcelona, kwiecień 2014
bania z dzieciakami
-Cesc, niesiesz ten aparat?- krzyknęła zniecierpliwiona Blanca, powtarzając te słowa już któryś raz z kolei.
Fabregas dwoma skokami pokonał schody i przebiegł przez korytarz. Wpadł do sypialni i chaotycznymi ruchami zaczął przeczesywać wszystkie szuflady. Kiedy na dnie jednej z nich znalazł obiekt swoich poszukiwań, uśmiechnął się tryumfalnie i ruszył na parter. Po chwili z lekką zadyszką, znalazł się w salonie.
Wyglądało na to, że w jego domu byli już prawie wszyscy- Cesc na urodziny Lii zaprosił prawie cały skład Barcy, Shakirę (która początkowo miała obiekcje- Gerard wciąż był w Szwajcarii, wciąż w śpiączce, a przecież gdzie on, tam i ona) i kilku kolegów z Arsenalu.
Pomocnik uśmiechnął się szeroko, widząc Cristiana z córeczką, Puyola wymieniającego uwagi z Is na temat Milana i Gerarda- syna kapitana, który urodził się na początku marca.
W kącie pokoju stał Alexis z Amelią- Fabregas wciąż nie mógł się nadziwić, że udało jej się z nim wytrzymać już prawie pięć miesięcy.
'Cud. Cud na ziemi'
Po przeciwnej stronie Cesc zauważył Neymara z Davi'm, a obok nich Leo z Antonellą i Thiago.Kobieta Messi'ego, która była już w siódmym miesiącu ciąży, wyglądała prześlicznie. Dziewczynka, bo to ona miała zasilić szeregi barcelońskiego przedszkola, chyba naprawdę była dla An powodem do dumy.
Na twarzy pomocnika pojawił się lekki, smutny uśmiech.
'Brakuję już tylko...'
Pique wciąż był w śpiączce, w która wprowadzili go lekarze. Pozostawienie go w niej dłużej niż pół roku mogło grozić trwałymi uszkodzeniami mózgu i niektórych organów. Ale wybudzenie go z niej było jeszcze bardziej niebezpieczne. Tak czy siak- na podjęcie decyzji było jeszcze trochę czasu. A Shakira ciągle twierdziła, że bez Fabregasa, sama, jej nie podejmie.
'Mamy jeszcze czas'
-Znalazłeś?- spytała radośnie Blanca, podchodząc do Cesca.
On popatrzył na nią ze smutkiem w oczach i odparł półgłosem:
-Kogoś jeszcze brakuje...
Dziewczyna przechyliła głowę, a z jej ust zszedł uśmiech. Westchnęła cicho.
- Jestem pewna, że kiedy tylko się wybudzi, przyjedzie zobaczyć Lię i złożyć jej życzenia- powiedziała delikatnie i splotła swoją dłoń z jego zimnymi palcami, które sztywno zaciskał w pięść.
Fabregas spojrzał w jej czekoladowe oczy i pokiwał głową.
Od kiedy Blanca z nim zamieszkała, w końcu zaczął zapominać o wszystkim, co złego go spotkało. Była jego radością. Jego uśmiechem. Jej optymizm zarażał go każdego dnia i tylko on utrzymywał go przy zdrowych zmysłach. Wszystko, co go męczyło i co wciąż nie dawało mu spokoju, przelewał na piłkę. Robił co się tylko dało, żeby prędzej skończyć sezon i pojechać do Gerarda. Kiedy już mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa, organizm wysiadał, a kończyny przestawały wykonywać rozkazy rozumu, powtarzał sobie, że "to dla Lii, Blanci i Gerarda". Działało za każdym razem.
Daniella się nie odezwała. Nie dzwoniła, nie pisała, nie przyjechała. To oznaczało, że Cesc ma na razie Lię na wyłączność. I to mu pasowało.
Ale mimo, że był już zmęczony tym wszystkim, tęsknił za Pique i powoli wariował, był po prostu szczęśliwy. Był szczęśliwy i wiedział, że to, co go spotkało uczyniło go silniejszym.
-Uwaga! Zdjęcie grupowe!- krzyknął Cesc, znowu uśmiechając się szeroko.
'Na smutki przyjdzie czas. Teraz mamy tu imprezę do zrobienia'
Blanca widząc zmianę w jego zachowaniu, również się uśmiechnęła i poszła po Lię.
Po chwili wszyscy zebrani zaczęli tłoczyć się dookoła córki Fabregasa i jego dziewczyny. Pomocnik stanął naprzeciwko nich i zrobił zdjęcie, z trudem obejmując całość na zdjęciu.
Jeszcze przez chwilę przyglądał się swojemu dziełu i nagle krzyknął:
-To co- czas na toast!
Odpowiedział mu jedynie szeroko pojęty entuzjazm męskiej części gości.
~*~
bania bez dzieciaków
Przyjęcie urodzinowe Lii śmiało można uznać za imprezę roku. Kiedy już ciasto, słodkie napoje i żelki się skończyły, a została już jedynie sama wódka, piwo i inne alkohole, dzieci zostały odwiezione w bezpieczne miejsce (jakim był dom Messi'ego, w którym tego wieczora rezydowały cztery nianie). W tym momencie impreza dopiero się zaczęła.
Alexis z Neymar'em zajęli się muzyką, więc zabawa była naprawdę przednia. A ponieważ w opinii Alby procenty też były niczego sobie, taą część programu również można zaliczyć do udanych.
W końcu, w ciągłym zabieganiu, meczach i treningach, znalazł się czas na wspólną, naprawdę dobrą imprezę.
'W końcu to nie byle jaka okazja'
Cesc wszedł do kuchni, niosąc kilka opróżnionych butelek po piwie i nucąc pod nosem jakąś piosenkę, zasłyszaną w radiu. Odstawił szkło na blat i kątem oka zauważył stojącą przy oknie Blancę. Rozmawiała przez telefon i prawdopodobnie nie wiedziała o obecności Fabregasa. I z tego co usłyszał piłkarz- ta rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych.
-Mamo! Już ci mówiłam- nie mogę teraz przyjechać do Polski! Cesc na mecze, a niedługo...-Blanca zamilkła, zapewne jej rozmówczyni wtrąciła jakąś niemiłą uwagę, bo już po chwili dziewczyna wybuchła- Nic mnie to nie obchodzi! Żegnam!
Cesc nie zrozumiał praktycznie ani słowa z rozmowy, ponieważ jego umiejętności związane z językiem polskim wciąż ograniczały się do "proszę", "dziękuję", "przepraszam" i "kocham cię". Ale on już wiedział, kto mógł wytrącić jego kobietę z równowagi.
Blanca schowała telefon do kieszeni spodni, odwróciła się i automatycznie wpadła na Fabregasa, który stał tuż za nią. Zanim zdążyła się odsunąć, on przytulił ją do siebie i nie pozwolił, by wyrwała się z jego uścisku. Dobrze wiedział, czym by się to skończyło.
Mama Blanci- pani Anna Iriarte- dzwoniła do córki raz na bliżej nieokreślony czas. Po każdej z takich rozmów dziewczyna była wręcz tykającą bombą, która jedynie Cesc mógł rozbroić. Sam Fabregas przeraźliwie bał się momentu, w którym stanie przed Polką i powie "chcę ożenić się z pani córką". Miał coraz większą pewność, że zginąłby na miejscu.
'Tsaa, zdecydowanie trzeba to odwlec w czasie'
-Co tym razem?- spytał spokojnie piłkarz, gładząc Blancę po włosach.
-To samo co zwykle. Ona wciąż nalega, żebyśmy przyjechali. Nie wiem, ile jeszcze da się ja zwodzić- odparła dziewczyna zmęczonym głosem.
Fabregas odsunął się i ujął twarz dziewczyny w dłonie.Spojrzał w jej smutne i przygnębione oczy. Nie lubił ich takich.
-Porozmawiamy o tym później, dobrze?- szepnął, a ona w odpowiedzi pokiwała głową bez przekonania. Cesc pocałował ją w czoło i dodał- Nie myśl o tym na razie.
Złapał ją za rękę i razem ruszyli do reszty gości, bawiących się w salonie przy alkoholu i zmienianej co chwilę przez Neymara muzyce.
_________________________________________________________________
Witam z powrotem, drogie panie! :*
No więc teraz kilka spraw organizacyjnych:
Sprawa numer pierwsza- na moim nowym blogu ukazali się już bohaterowie :) Zapraszam
Dziennik niedoszłego samobójcy/ Bohaterowie
Sprawa numer druga- błagam was, jeżeli będziecie czytać moje drugie opowiadanie, nie zapomnijcie o tym blogu. Proszę. Będzie on kontynuowany, a nowe rozdziały będą dodawane równie często jak na Dzienniku.
Sprawa numer trzecia- właśnie. Dziennik. Jeszcze w tym tygodniu ukaże się na nim prolog. Nie będzie zbyt długi, ale po prostu musi być :D
Sprawa numer czwarta- niektóre fakty w tym rozdziale są zmienione (np. ciąża Antonelli, imię syna Puyola). Wynika to z tego, że to opowiadanie było pisane (i skończone) już dawno...dawno, dawno temu, więc nie chcę już zmieniać tego wszystkiego (bo było by nienaturalne, że przewidziałam tego typu rzeczy :D ). Niektóre fakty są po prostu inne i koniec, kropka.
Sprawa numer piąta- tak, po raz kolejny zmieniłam wygląd bloga. To wszystko dlatego, że wciąż nie jestem z niego zadowolona i wciąż czekam na mój nowy-stary nagłówek. Bądźcie cierpliwe :3
Co do samego rozdziału pisało mi się go bardzo miło i przyjemnie. Nie wiem dlaczego, po prostu przyszło mi to z dawną przyjaciółką 'Lekkością'.
Dziękuję za wszystkie komentarze :*
Buziaki :* ♥
Będę pierwsza? Będę pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co tu pisac, serio.
Fajny rozdział <3
Ale wiesz, gif wygrał wszystko ;33
Zapraszam na drugiego bloga http://dziewczyna-mojego-przyjaciela.blogspot.com/ może ci się spodoba ;))
Cóż mogę napisać? Rozdział jak zwykle świetny! Strasznie się ciesze, ze będziesz go kontynuować, oczywiście nowy też bd czytała bo zapowiada się świetnie :D
OdpowiedzUsuńP.S "Sprawa numer pierwsza (druga, trzecia)" Trochę dziwnie brzmi, może nie zauważyłaś tego błędziku więc chciałam zwrócić na to Twoją uwagę aby już wszystko było idealne ;D Sprawa nr jeden, dwa, trzy lub po prostu bez tego słowa "numer" :) + Gif jest zniewalający <3
Cóż- numerowane spraw, choć może rzeczywiście dziwnie brzmiące i nietypowe, było zamierzone :D
UsuńAh nareszcie <3
OdpowiedzUsuńTaka balanga i oczywiście Alba i alkohol :D
A o co tak dokładnie chodzi jej matce ?!
Już nie moge się doczekać :)
Buziaki :*
Jejciu, rozdział jest świetny ! Już się go doczekać nie mogłam !
OdpowiedzUsuńImpreza opisana nieziemsko :D Najlepszy jak zwykle Alba :D
Mega się cieszę, że Cesc i Blanca chcą się pobrać. Tylko tak bardzo mi smutno z powodu Geriego :/
No cóż, czekam na kolejny rozdział. Buziaki i dużo weny życzę :**
Świetny rozdział, cieszę się że Cesc i Blanca są szczęśliwi. Szkoda tylko, że Geri nadal w śpiączce. ;-;
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Buziaczki ;*
PS. Zapraszam na nowy rozdział: http://perdoname-miamor.blogspot.com/2014/08/soy-el-padre.html
Mam takie wyrzuty sumienia przez to, że tak rzadko teraz komentuję Twoje rozdziały, a wszystkie są genialne. Ja postaram się poprawić, obiecuję ! Jeżeli chodzi o opowiadania to ja kupuję wszystko co Twoje :d Jestem ciekawa spotkania z teściową hyhyhy :D Alba alkoholik jak zwykle świetny, a gif ! Ten uśmiech jest wart wszystkiego... Chociaż jeden taki skierowany do mnie... czy proszę o tak wiele? (dobra, znam odpowiedź...) Wracając do tematu, chcę już następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugi u mnie ;) http://destiny-gerard-lovestory.blogspot.com/
No to ja czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńMega ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały <3
Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń