Barcelona, kwiecień 2014
cisza? jaka cisza?
- Dzięki, ale dam sobie radę- powiedziała Blanca, otwierając przed Shakirą drzwi wejściowe.
-Na pewno? Może jednak zostanę i pomogę ci trochę? Do lotu mam jeszcze jakieś sześć godzin, a Milan jest przecież pod dobrą opieką- naciskała Kolumbijka.
-Jedź. Mały pewnie już się za tobą stęsknił- odparł dziewczyna z uśmiechem na twarzy.
Is dała jej buziaka w policzek na pożegnanie i ruszyła do swojego samochodu na podjeździe. Blanca zamknęła za nią drzwi i oparła o nie czoło. Oczy już same zamykały jej się ze zmęczenia. Nagle poczuła czyjeś dłonie na swojej talii.
Odwróciła się i stanęła przodem do Fabregasa. W jego ciemnych tęczówkach i lekkim uśmiechu zauważyła czyste pożądanie.
Mimo, że zawsze mu ulegała, kiedy tak na nią patrzył, tym razem była silna. Chciała być. Musiała być.
-Cesc, gdzie jest Lia?- spytała, chcąc zmusić go na chwilę do myślenia i odwrócić uwagę mężczyzny od jej szyi, na której w tej samej chwili zaczął składać delikatne pocałunki.
-Bezpieczna...u pani Renette...zawiozłem ją tam...parę godzin temu- odpowiadał Katalończyk w przerwach między kolejnymi buziakami.
W pewnym momencie ich usta się spotkały.
'W końcu'
Ich pocałunek był delikatny i spokojny. Byli sami, mieli czas. Wszystko szło po myśli Cesca.
Nagle Blanca odepchnęła Fabregasa, kładąc ręce na jego klatce piersiowej. On popatrzył na nią pytająco.
-Nie mogę, muszę posprzątać- powiedziała cicho, kręcąc głową.
-Jutro- odparł piłkarz i szybkim ruchem wziął Blancę na ręce- Teraz jesteś moja.
-A ty, kolego, jesteś pijany!- krzyknęła dziewczyna, próbując chociaż udawać upartą.
-To akurat nie jest żaden problem- mruknął Cesc, wchodząc po schodach.
~*~
Cesc poczuł na twarzy delikatne promienie słoneczne. Jego ciało przeszedł drobny dreszcz. Usłyszał cichy, równy oddech Blanci i nagle dziwny chaos w jego głowie ucichł. Tak jakby nic innego się nie liczyło. Tak jakby rytm jej wdechów wyznaczał rytm bicia jego serca.
Fabregas powoli otworzył oczy i odwrócił głowę- obok niego leżała śliczna dziewczyna o długich, kasztanowych, lekko kręconych włosach. Jego dziewczyna. Zagubiony kosmyk opadał na czoło, a jej twarz tonęła w stoickim spokoju.
'Cholerny ze mnie szczęściarz'
Cesc podniósł się do siadu i mimowolnie uśmiechnął, widząc porozrzucane po pokoju ubrania- jego białą koszulę, szpilki Blanci i jej żółtą sukienkę.
Ponownie spojrzał na dziewczynę i pocałował ją w czubek głowy.
'Czas się trochę ogarnąć'
Fabregas udał się do łazienki, a następnie do kuchni, gdzie zjadł przygotowane w kilka minut śniadanie. Zahaczył jeszcze o salon, skąd zabrał swoją torbę treningową i zanim wyszedł z domu, napisał na karteczce kilka słów dla Blanci.
"Przepraszam, że zostawiłem cię z tym samą, ale musiałem jechać do Ciutat. Wracając zabiorę Lię. Kocham, C."
~*~
Csec wszedł do szatni z szerokim uśmiechem na twarzy. Miał dobry humor i nie wierzył, że cokolwiek może go zepsuć.
Jego oczom ukazał się jednak dość osobliwy widok. Po obu stronach pomieszczenia siedzieli piłkarze Barcy. Niby nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że każdy z nich był w opłakanym stanie. Dosłownie. Neymar udawał nieprzytomnego, podpierając głowę na rękach, a Alexis opierał się o jego ramię z wywieszonym językiem. Valdes z błędnym, na wpół śpiącym spojrzeniem zakładał rękawice z ruchami zwolnionego tempa, z kolei Xavi siedział pod ścianą, przykładając do czoła zaparowaną butelkę wody. Iniesta powoli wyciągał ze swojej torby strój treningowy. Reszta była w podobnym lub gorszym stanie. Cesc rozejrzał się po szatni, ale nie znalazł Messi'ego. Był pewien, że ci, którzy dali radę, już dawno o własnych siłach wyszli na boisko.
'Kurwa, prawie jakby przeszło tędy tornado'
Mimo wszystko Fabregas nie zakłócił krystalicznej ciszy panującej w pomieszczeniu i bezszelestnym krokiem ruszył do swojej szafki, otworzył ją i już miał zacząć się przebierać, kiedy do szatni wpadł Leo. Był uśmiechnięty od ucha do ucha i widocznie nie zadziałała na niego dawka alkoholu z poprzedniego dnia.
-A co wy tu jeszcze robicie?! Trener czeka!- krzyknął Messi, celowo wydając z siebie niezwykle irytujące dźwięki.
Na twarzy Xavi'ego pojawił się grymas bólu.
-Nie, proszę, kurwa...Cii, cii...cicho...-powiedział błagającym tonem, przykładając palec wskazujący do ust. Nagle jego palec opadł, podobnie jak głowa, a Hernandez zasnął, co chwilę cicho pomrukując.
Reszta piłkarzy nawet nie drgnęła po nagłym wybuchu Leo. On sam uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc Cesca, który powoli otwierał swoją torbę.
Nagle Fabregas podniósł głowę, a na jego twarzy widniała złość.
-Messi! Messi, kurwa, zabiję cię! Do jasnej cholery, zabiję!- krzyknął na całe gardło i ruszył w pogoń za Leo, który z histerycznym śmiechem przemierzał korytarze Ciutat Esportiva.
-Alba, sprawdź co on ma w tej torbie- powiedział cicho Alves.
Jordi z trudem podniósł się ze swojego miejsca, powoli podszedł do rozpiętej torby Cesca i nagle prychnął śmiechem.
-Hmm....wydaje mi się, że może mu się oberwać za brak stroju na trening i posiadanie w hurtowej ilości jedynie tego- powiedział Hiszpan, machając koszulką z numerem 10 na plecach- Wkurwienie Fabsa, stopień ósmy.
_________________________________________________________________
No tak, tutaj w sumie dalej nic się nie dzieje, ale obiecuję wam, że już od następnego rozdziału zacznie się jazda :D
Rok szkolny uważam za rozpoczęty, a sezon na nieprzespane noce, masę nauki i rozdziały co dwa tygodnie- również.
Nie no, przesadziłam. Postaram się trochę częściej uszczęśliwiać was fragmentami tego opowiadania. Ale niczego nie obiecuję.
Pierwszy rozdział na moim drugim blogu :3 - Dziennik niedoszłego samobójcy
Dziękuję za wszystkie komentarze ♥
Buziaki :* ♥
uh współczuję im taka balanga i jeszcze trening :D
OdpowiedzUsuńa co się dzieje u Blanci ?!
PS; jeżeli masz ochotę i czas możesz zajrzeć na mojego bloga : http://goal-4-forever-football.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
No i fajnie ale ja się jeszcze nie naczytałam. :) Więcej więcej rozdziałów czekam. :)
OdpowiedzUsuńMoże tak dobrze jak Ty nie rymuje, ale rozdział skomentuje xd
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam czytać wszystko co dodajesz xd Mimo że czasami nie dzieje się nic konkretnego to ja i tak nie mogę się oderwać od rozdziału xd śmieje się jak głupia z zachowania piłkarzy albo przeżywam rozterki miłosne Fabsa xd Geniusz w czystej postaci :D
Fajnie, fajnie tylko za krótko :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, jak się balowało, to teraz trzeba pocierpieć :)
Pozdrawiam i czekam na następny :*
Przepraszam bardzo za nieobecność, ale no cóż.. szkoła :<
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, końcówka najlepsza :D Cały czas się śmieję :D
Czekam na następny :)
Buziaki :*:*