środa, 17 września 2014

Rozdział 21: I kiedy wszystko już się ułoży, nagle cały twój świat stanie na głowie. Najprawdopodobniej to będzie w czwartek. Albo w piątek.

Dedykacja dla Marcina- to dzięki niemu zaczęłam rozumieć o co chodzi w życiu. 

Barcelona, kwiecień 2014

polecam wysłuchać, proponuję obejrzeć

 Kiedy w końcu Fabregas dorwał Leo, został on sprawiedliwie, wielokrotnie kopnięty w tyłek, czemu towarzyszyły okrutne i bezlitosne okrzyki oprawcy. Cesc nie miał litości- podobnie zresztą jak i trener, który po całym zajściu wydał Katalończykowi ostrą reprymendę: za brak przygotowania do treningu, za usiłowanie uszkodzenia Messi'ego, a także za zniszczenie pięknych kwiatów, rosnących przed budynkiem Ciutat Esportiva. Fabregas słuchał uwag Taty z ukrywanym rozbawieniem, widząc za plecami argentyńskiego trenera zasypiających na stojąco piłkarzy. Przez to oberwał jeszcze bardziej, ale pod koniec swojej pogadanki Martino złożył mu gratulacje i kazał przekazać Lii prezent urodzinowy (w postaci stroju piłkarskiego Barcy z jej imieniem i numerem 4).
 Cesc wrócił do domu z szerokim uśmiechem na ustach i córką na rękach, którą odebrał od pani Renette. Ona tylko poleciła się na przyszłość i pochwaliła małą panią Fabregas za to, że była grzeczna i spokojna podczas pobytu u starszej kobiety.
 Piłkarz otworzył drzwi wejściowe swojego domu i rzucił klucze na stolik pod lustrem. Ponieważ Lia niecierpliwie wymachiwała nóżkami we wszystkie strony, postawił ją na podłodze. Dziewczynka radośnie ruszyła drobnymi kroczkami przez korytarz w stronę kuchni.
-Wróciliśmy!- krzyknął Fabregas, zdejmując torbę z ramienia. Mimowolnie prychnął śmiechem.
'Nigdy więcej nie zostawię jej na widoku w pobliżu Leo'
  Nagle na korytarzu pojawiła się Blanca. Lia podbiegła do niej, a dziewczyna wzięła ją na ręce i szeroko uśmiechnęła się do dziecka.
 Cesc podszedł do Blanci i dał jej buziaka w czoło.
-Cześć, kochanie- szepnął.
-Mamy gościa- odparła cicho, a z jej ust zniknął uśmiech. Odwróciła głowę w stronę kuchni i krzyknęła- Carles! 
 Fabregas zmarszczył brwi i spojrzał pytająco na Blancę. Już miał o coś zapytać, kiedy w drzwiach do pomieszczenia, z którego chwilę wcześniej wyszła dziewczyna, pojawił się Puyol. Oparł się o futrynę i włożył ręce do kieszeni.Miał minę jeszcze bardziej zachmurzoną niż zwykle.
'Oj, cholera- grubsza sprawa'
-Coś się stało?- spytał zaniepokojony Cesc. W jego głowie pojawiły się same czarne myśli. Ale...ile mogło się przecież wydarzyć od treningu, na którym widzieli się zaledwie godzinę wcześniej?
-Musimy pogadać, Cescy- odparł Carles, a ton jego głosu wcale nie wróżył nic dobrego.
 Blanca, widząc jak Puyol i jej chłopak wymieniają się porozumiewawczymi spojrzeniami, postanowiła się wycofać i zostawić ich sam na sam.
-To wy tu sobie co nieco wyjaśnijcie, a ja idę położyć Lię spać- powiedziała niepewnie dziewczyna i już po chwili uciekła po schodach na piętro. 
 Kiedy już Fabregas i kapitan zostali na korytarzu całkiem sami, pomocnik postanowił nie owijać w bawełnę.
-Jest źle?
Puyol westchnął ciężko i pokiwał głową.
-Nawet bardzo, Cescy....Nawet bardzo.

~*~

 Fabregas pokręcił głową z niedowierzaniem.
'Kurwa, jak mogłem nic nie zauważyć'
-Ale...dlaczego? Co-nie spodobało im się jak gram? Za mało do siebie dałem?- Cesc na próżno próbował zrozumieć decyzję zarządu.
 Puyol popatrzył na zdezorientowanego przyjaciela ze współczuciem.
 Jego obowiązkiem było powiadomienie go o tym, że klub postanowił sprzedać Fabsa do Manchesteru United. Ot, tak dla zysku. Żeby mieć pieniądze na wzmocnienie drużyny. Carles bał się efektu "oderwać głowę posłańcowi".
-To i tak nie jest najgorsze- dodał delikatnie Puyol, nie chcąc jeszcze bardziej drażnić Cesca.
Fabregas prychnął ironicznym śmiechem, w którym było więcej smutku niż radości.
-Zaraz mi powiesz, że umowę podpisali bez mojej zgody, w cholerę dawno i to wszystko było nielegalne, tak?- chłopak spojrzał na kapitana ze smutnym uśmiechem- tak jakby nie wierzył że może być jeszcze gorzej niż mu się wydawało. Ale widząc niezruszoną minę Carlesa, uciekającego wzrokiem od bystrego spojrzenia kolegi, z jego ust zszedł nawet ten zmęczony uśmiech, a ramiona opadły z bezsilności- No chyba żartujesz...-powiedział półgłosem Cesc, po czym ukrył twarz w dłoniach. 
 Prze parę minut Fabregas i Puyol milczeli, nie zakłócając spokoju panującego w willi barcelońskiego pomocnika. 
'Po prostu, kurwa, nie wierzę...'
 To było dla niego za dużo, jak na jeden raz. Nie dość, że klub chciał go sprzedać do ManU, to jeszcze w sposób niezgodny z prawem jakim rządził się piłkarski świat. Darren, agent Cesca, kilka razy wspominał, że kontrakt z Anglikami byłby dla niego o wiele korzystniejszy, ale sam piłkarz zawsze odmawiał i powtarzał słowa "Visca el Barca". A teraz? Teraz to wszystko traciło cały swój sens.
 Nagle Fabregas wstał, podszedł do ściany naprzeciwko sofy i przywalił w nią pięścią, wydając z siebie bliżej niezidentyfikowany okrzyk- wściekłości lub (co bardziej prawdopodobne) bólu.
-To po co, do jasnej cholery, ściągali mnie tu trzy lata temu?!- krzyknął i odwrócił się do Puyola, który nadal z kamienną miną siedział na fotelu po drugiej stornie salonu.- Po co?! Dla zabawy?! No oświeć mnie, bo nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi!
 Po chwili milczenia, Carles spróbował wytłumaczyć trochę sytuację.
-Miałeś się o tym dowiedzieć dopiero po finale Ligi Mistrzów, ale uznałem, że powinienem cię o tym powiadomić... Przepraszam, że nie zrobiłem tego wcześniej- powiedział spokojnym głosem.
 Fabregas przełknął ślinę, głęboko westchnął, mając wrażenie, że zapadają mu się płuca i się dusi. Nagle spytał odrobinę spokojniejszym tonem:
-Wszyscy o tym wiedzieli?- w jego głosie brzmiała żywa nadzieja, że odpowiedź kapitana będzie negatywna.
-Cała drużyna...i zarząd...i Darren...- odparł Puyol. Widząc jak z oczu Fabregasa znika ostatnia iskra jakiejkolwiek wyrozumiałości, a głowa opada bezsilnie, dodał-...i Blanca też. Wiem, że...
 Nagle Cesc zamknął oczy i uniósł ręce.
-Nie, Nie kończ, Carles. Błagam, nie kończ- powiedział cicho i po prostu wyszedł z salonu. Zabierając jedynie kluczyki do samochodu, opuścił swój dom. 
 Przez wiele, ciągnących się niemiłosiernie w wieczność godzin krążył po Barcelonie bez celu. Prawie bez namysłu skręcał w najciemniejsze uliczki i zakamarki miasta. Wielokrotnie mijał grupki mieszkańców biednych dzielnic, którzy podejrzliwie przyglądali się odpicowanemu Audi i, myśląc, że to miejscowa mafia wpadła po haracz, znikali za najbliższym rogiem. Mimo tego, Cesc pogrążony w myślach, spokojnie przemierzał wszystkie nieciekawe miejsca w Barcelonie.
'I to akurat teraz, kiedy w końcu zaczęło się układać!'
 Nagle tuż przed samochodem Fabregas, nie wiadomo właściwie skąd, pojawiła się jakaś kobieta. Cesc zahamował w ostatniej chwili, siarczyście przy tym klnąc.
 Nieznajoma odgarnęła długie ciemne włosy i odwróciła głowę w stronę kierowcy. Sądząc po jej zdegustowanej minie, nie obwiniała się za wejście tuż przed maskę. 
 Nagle Fabregas zmarszczył brwi.
'...Daniella?' 
______________________________________________________

Tak, tak, wiem, namieszałam trochę. No ale ja to tak uwielbiam :3
Ale trudno- musicie to znieść :D
Pisząc ten rozdział bardzo się zdenerwowałam. Nie tylko ze względu na jego treść (choć i ta do napawających optymizmem nie należy), ale także przez okoliczności w jakich powstał. Ale napisałam, wy się cieszcie (a wasza radość to też moja radość, tak?).
Przyznam, że ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem nie tyle mnie zaskoczyła, co trochę zasmuciła. Wiem, że to opowiadanie czyta o wiele więcej osób niż komentuje. Tak więc proszę o udzielanie się pod postami, ponieważ jest to dla mnie naprawdę wielka motywacja. Bo co- dla siebie mam to pisać? 
I oczywiście zapraszam na mojego drugiego bloga- Dziennik niedoszłego samobójcy
Buziaki :* ♥


I teraz pragnę wam zaprezentować najsłodsze zdjęcie roku- Leoś, Lia i Thiago na wakacjach :3  
 




5 komentarzy:

  1. Fabs... ;( Dalej nie mogę się pogodzić z tym, że go sprzedali...
    Jestem ciekawa co to też będzie z tą Daniellą :D Czuję, że same problemy :D
    Rozdział świetny, mimo że raczej jeden ze smutniejszych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobilo. A już było całkiem fajnie...
    I moment sprzedaży Cesca...:/
    A co tam robi Daniella ?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj moment grozy. Świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże. Dzięki, że powiadomiłaś mnie na moim blogu, że piszesz takie cudo <33
    Normalnie, kocham to jak pisze. Wcześniej nie miałam czasu, bo nauka itd, i dopiero o 23:00 zaczęłam to czytać i .. nie mogłam się oderwać i zadawałam sobie pytanie.. CZEMU NIE MA WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW NOO.
    Także, wiesz co masz robić.
    Po prostu pisać <333
    Czekam na kolejny z wielką niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń